Słońce grzeje. Każdy się o tym może przekonać nawet zimą, kiedy jest ujemna temperatura, ale w osłoniętym od wiatru miejscu wystawiając twarz do słońca wyraźnie czujemy jego ciepło. Latem często wprost unikamy miejsc nasłonecznionych. Ziemia i wszystko co na niej żyje, łącznie z nami zależy od słońca, które na każdy m2 jej powierzchni dostarcza średnio (jest mnóstwo czynników, które trzeba uśrednić) około 180 Watów. W Polsce wynosi około 1100 kWh/(m²*rok). Średnie zużycie energii elektrycznej na osobę w roku w Polsce w 2014 roku było mniej więcej 4000 kWh.
Wystarczy, więc mieć własne 4000/1100 = ok. 4 m2, by mieć cały prąd za darmo. Tak się nie da, bo z mnóstwa różnych konkretnych i niedających się, – jako podstawowe prawa fizyki – obejść powodów, można dobrać się tylko do drobnej części tej darmowej energii.
Najprostszym sposobem na odzysk ciepła jest wystawić dowolny pojemnik z wodą przed południem na słońce. Latem pod wieczór woda będzie ciepła, będzie jej tyle ile mieści zbiornik i będzie można się w niej wykąpać albo podlać nią ogródek. Tak do dzisiaj się robi.
Profesjonalnie, robi się to instalując zwykle na dachach, z odpowiednio dobraną elewacją, kątem nachylenia i niezbędnym osprzętem zestawy solarne do podgrzewania wody będące w kształcie zwykłym kaloryferem, tylko z odwrotnym działaniem, dużo większe, wykonane ze szkła, metalu lub kompozytów, ze specjalnymi wkładami, szczelne, odporne na deszcz, grad i inne niespodzianki pogodowe, pełne elektroniki, nowoczesnych technologii, wyszukanych materiałów, zgodnych z normami europejskimi i wręczcie z wieloletnimi nawet kilkudziesięcioletnimi gwarancjami.
Ceny zaczynają się od 3-4 tysięcy, ale jeśli ktoś jest młody, rozwojowy i ma trochę kasy powinien się nad korzystaniem z niewyczerpanego, słonecznego ciepła zastanowić.